SPOŁECZNOŚĆ IDEALNA

Dni Sportu i Młodości, 1965r., Plac Centralny w Nowej Hucie. copyright by Henryk Makarewicz/Imago Mundi Foundation Collection
Dni Sportu i Młodości, 1965r., Plac Centralny w Nowej Hucie. copyright by Henryk Makarewicz/Imago Mundi Foundation Collection

„Cały ten ludek maszerował w największym porządku, jak gdyby opuszczał poprzednią siedzibę na zawsze; niewielka ilość mrówek robotnic szła w przeciwnym kierunku. Dokąd szły? Wszyscy – zwierzęta, ludzie, rośliny – jesteśmy zamknięci i byle jak pomieszani w tym ogromnym pudle, które nazywa się Wszechświatem. Chcielibyśmy czytać z gwiazd, snuć domysły o przyszłości i przeszłości, które są poza zasięgiem naszego postrzegania, a nie rozumiemy nic z tego, co mamy przed oczami. Wszystkie istoty są oddzielone od siebie na wieki i niepojęte jedne dla drugich.”1 – E. Delacroix

 

„Karol Marks miał rację. Socjalizm działa. Mylił się jedynie co do gatunku.” – Edward O. Wilson

Spolecznosc idealna_Agata Cukierska_1
Spolecznosc idealna_Agata Cukierska_2
Spolecznosc idealna_Agata Cukierska_3
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Społeczność idealna

 

W 1916 roku w Krakowie ukazała się drukiem rozprawa naukowa zoologa Michała Siedleckiego „Państwa zwierzęce”. Idea przeprowadzenia analogii między światem natury a formami organizacji społeczeństwa zrodziła się z jego wieloletnich obserwacji, i – jak sam stwierdza – nie była pomysłem nowym, gdyż

„człowiek, który ma w ogóle dążność do podsuwania własnych myśli pod zjawiska zauważone u zwierząt (…) widział już, opisywał i opiewał wśród zwierząt organizacje i państwa takie jak ludzkie, dopatrywał się (…) ludzkich sposobów rządzenia, a nawet stwierdzał tam wady i zalety społeczne.”2

fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

W swych dalszych rozważaniach analizuje właściwości państwa, takie jak: jednostki, skupiska, klasy społeczne, władza, podział pracy, zasada korzyści dla ogółu czy celowość działania, zestawiając je z cechami skupisk zwierzęcych, konkludując:

„choć szczegóły organizacyi życia gromadnego zwierząt ssących są nieraz dość zawiłe i bardzo interesujące, to jednak bledną one zupełnie wobec tak ich podziwienia godnych objawów, jakie się widzi pośród owadów tworzących «państwa»”.3

Ludzie na balkonach ośrodku wypoczynkowego pozują do zbiorowego zdjęcia
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Ludzie na balkonach ośrodku wypoczynkowego pozują do zbiorowego zdjęcia
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Wraz z rozwojem i postępem entomologii, uczeni stopniowo uświadamiali sobie złożoność społeczeństw owadzich, w tym ich podporządkowanie wspólnemu dobru kolonii. W porównaniu do społeczeństw ludzkich, mrowisko, ul czy termitiera stawiane były jako przeciwstawny przykład harmonijnego, utopijnego systemu organizacji, który można nie tylko podziwiać, ale wręcz naśladować. Stopniowo społeczność owadów zaczynała być porównywalna do gatunku ludzkiego niemal w każdej mierze. Szczególnie ciekawą ilustracją tej idei było pismo, które Henry Smeathman, brytyjski entomolog, zaprezentował przed uczonymi Królewskiego Towarzystwa w Londynie w 1781 roku. Była to pierwsza relacja przekazana angielskiej społeczności na temat siedzib termitów w Afryce. Jak podaje profesor Philip Howse:

„Członkom stowarzyszenia wystarczająco trudno było uwierzyć, że owad mierzący kilka milimetrów jest w stanie wybudować wieżę wysokości człowieka, a co dopiero wyobrazić sobie, że konstrukcja ta zawiera w swym wnętrzu strukturę podobną idealnej metropolii: liczne korytarze, mosty, podziemne ulice, kanały, mateczniki, komnaty z zaopatrzeniem, wartownie, komnatę królewską, w której funkcjonują niezliczone ilości owadzich osobników: cywilów, architektów, chemików, inżynierów, geodetów”4.

fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Czołowi myrmekolodzy uważali, że nie ma nic ontologicznie unikalnego w społeczeństwie mrówki Formica, co nie mogłoby być zastosowane do rodzaju ludzkiego5:  Auguste Forel utrzymywał, że mrówki są inteligentnymi komunistami, natomiast sir John Lubbock twierdził, że „mrówki w skali inteligencji mają słuszne roszczenia do stawiania się w randze obok człowieka”6. Pogląd, że owady społeczne posiadają inteligencję nie był co prawda odkryciem nowym, gdyż występował już w starożytności, a wyparty został dopiero w II połowie XX wieku.

Zawodnicy podczas rajdu motocyklowego
fot. Wiktor Pental/idealcity.pl

W następstwie rewolucji darwinowskiej biolodzy zaczęli skłaniać się ku teorii, że kolonia owadów nie ma innych powodów istnienia niż reprodukcja i przetrwanie gatunku. Jednak nie wszyscy. Po I wojnie światowej zostały wydane publikacje dwóch filozofów-naturalistów: Eugena Maraisa i Maurycego Maeterlincka, którzy snuli rozważania na temat zbiorowej duszy kolonii.

Laborantka sprawdza pod światło zawartość szklanych fiolek
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Trzy przyrodnicze eseje flamandzkiego pisarza Maurycego Maeterlincka, wydane kolejno w 1901, 1927 i 1931 roku, tworzą spójną trylogię książkową opisującą życie owadów społecznych: pszczół, mrówek i termitów. Te popularnonaukowe dzieła oscylują na granicy biologii, filozofii, a przez swój język również poezji. Spoglądający na biosferę Maeterlinck stawia sobie za cel przybliżenie czytelnikowi cywilizacji z jednej strony zdecydowanie odmiennej od naszej, od której oddziela nas inteligencja, a z którą komunikuje się podświadomość 7, z drugiej niespodziewanie podobnej. Poza wiedzą naukową w treści esejów widać ewidentną chęć przełożenia zachowań owadzich na zachowania ludzkie.

Trener zagania dzieci do biegu parami dookoła klasy gimnastycznej. Na środek sali wpada promień słońca.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Jan Dembowski w 1931 r. na łamach czasopisma przyrodniczego „Wszechświat” tak recenzuje pierwsze polskie wydanie jednego z trzech tomów, „Życia mrówek”:

„Pomimo swego układu książka Maeterlincka nie jest dziełem przyrodniczem. Nie dlatego, aby autor nie posiadał dostatecznych wiadomości myrmekologicznych: przeczytał przecież więcej rozpraw specjalistycznych, niż niejeden przyrodnik. Raczej dlatego, iż brak mu obiektywnego krytycyzmu w operowaniu faktami. Bo też i myślą przewodnią nie jest tu wcale życie mrówek. Problematem zasadniczym książki jest ułomność społeczności ludzkiej. Opisując różnorodne przejawy uczuć i inteligencji mrówki, autor jakby się zastanawiał jakie cechy i jakie zalety pragnąłby widzieć u człowieka. Książka jest wyraźnie smutna, owiana duchem zniechęcenia do ludzkości (…). Stąd u Maeterlincka poszukiwanie ideałów poza społeczeństwem ludzkim i stąd jego powiedziałbym inspirowane mniemanie o inteligencji i doskonałości owadów.”8

Na tle istniejącej chłodni kominowej rośnie ażurowa konstrukcja nowej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Podobne komentarze odnosiły się do pozostałych dwóch tomów. W 1911 roku pisarz otrzymał Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury9. Jak uzasadniała Komisja Noblowska, w kontekście wydanego dziesięć lat wcześniej „Życia pszczół”10:

„(…) jego książka nie jest abstraktem historii naturalnej, ale brawurową pracą poetycką, obfitującą w refleksje, których całość jest niemal deklaracją niekompetencji. To bezużyteczne – zdaje się twierdzić autor – by pytać, czy ta dziwna współpraca pomiędzy pszczołami, ich podział pracy i życie społeczne są produktem ludzkiego umysłu. Nie ma znaczenia czy pojęcie instynkt, czy też termin inteligencja są tu używane, ponieważ są to jedynie sposoby ujawniania naszej ignorancji w tej kwestii. To, co nazywamy instynktem w przypadku pszczół jest być może elementem ich kosmicznej natury, emanacją duszy wszechświata. Przychodzi tu na myśl opis pszczół Wergiliusza, w której myśliciel przypisuje im boską rolę: boskiej myśli i boskiego ducha.”11

Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kadr z serii dokumentującej budowę nowej chłodni kominowej na tle już istniejącej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Będący pod wyraźnym wpływem Nietzschego i Bergsona Maeterlinck wierzył, że kolonia jest złożonym organizmem, był on zaabsorbowany owadzimi porównaniami z ludzkością, powtarzając w ten sposób poglądy poprzednich pokoleń. Pod pozorem wywodu entomologicznego, przyjmuje więc strategię paraboliczną – traktując świat owadów jako metaforę świata ludzkiego, kreśli fascynującą historię ustroju społecznego, propozycję organizowania życia zbiorowego.

Robotnicy montują pionowe zbrojenia chłodni kominowej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Ponieważ zachowania społeczne owadów i ludzi kształtowały się całkowicie niezależnie, możemy mówić wyłącznie o porównaniach. Niemniej jednak analogie te są dla nas niezwykle fascynujące. Niektóre zjawiska obserwowane zarówno u owadów społecznych, jak i u ludzi – na przykład wojny i niewolnictwo – mają co prawda inne przyczyny, ale bardzo podobne konsekwencje.

Robotnicy montują pionowe zbrojenia chłodni kominowej.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Owadzia urbanistyka. Superorganizm

Zjawisko misternej konstrukcji w strukturze mrowisk, pszczelich plastrów i termitier, w porównaniu z rozmiarami ich budowniczych, jest dla nas niepojęte, choć wiemy, że nie są one tworem pojedynczego osobnika, a wielotysięcznego zespołu – punkt ciężkości przenosi się więc nie na rozmiar i jakość budowli, a na koordynację pracy.

Gęsi w drewnianych boksach na hali fermy drobiu.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Gęsi w drewnianych boksach na hali fermy drobiu.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Gęsi w drewnianych boksach na hali fermy drobiu.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Porównując działalność owadzich architektów do budowy gmachów mieszkalnych, fabryk czy całych zespołów – miast, wiemy, że przede wszystkim musi powstać koncepcja, plan, przekazany następnie specjalistom do realizacji. Ci zaś, wykonując przydzielone sobie prace, muszą stale pamiętać o całości konstrukcji.

Postać robotnika na środku wielkiej hali fabrycznej, z umieszczonych u góry okienek wpadają strumienie światła.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

W przypadku owadów nie chodzi więc tylko o samą architekturę, a bardziej o technikę stosowaną przez pszczoły, mrówki i termity, dzięki której cały potężny obiekt w ostatecznym wyniku stanowi użytkową całość. Budowle te budzą nasz podziw, jednocześnie zaś zmuszają do namysłu, jak poszczególne grupy porozumiewają się między sobą, skoro wykonują prace w odpowiedniej zależności od tego, co dotychczas skonstruowały inne.

Miniaturowe postaci dziecięce oraz przedwojenny w charakterze samochód na pustkowiu pomiędzy modernistycznymi blokami osiedla Centrum D.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Miniaturowe postaci dziecięce oraz przedwojenny w charakterze samochód na pustkowiu pomiędzy modernistycznymi blokami osiedla Centrum D.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Miniaturowe postaci dziecięce oraz przedwojenny w charakterze samochód na pustkowiu pomiędzy modernistycznymi blokami osiedla Centrum D.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Miniaturowe postaci dziecięce oraz przedwojenny w charakterze samochód na pustkowiu pomiędzy modernistycznymi blokami osiedla Centrum D.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Miniaturowe postaci dziecięce oraz przedwojenny w charakterze samochód na pustkowiu pomiędzy modernistycznymi blokami osiedla Centrum D.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Opisy owadziej architektury występują bardzo często we wszystkich trzech tomach przyrodniczej rozprawy belgijskiego symbolisty, według którego „nic bardziej nie zdumiewa i nie przedstawia się fantastyczniej nad architekturę tych osiedli.”12 Przykładowo, przedstawiając konstrukcję kopca termitów Maeterlinck sięga po metaforę dworu i miasta, struktura termitiery nakreślona jest więc na wzór miejskiej aglomeracji:

„pośrodku miasta, a 15 do 30 centymetrów powyżej podstawy, skąd promieniują rozliczne korytarze, mieści się masa krągła, zmiennej wielkości (…) która powiększona w proporcji człowieka byłaby obszerniejsza i wyższa od tumu św. Piotra w Rzymie.”13

Obozowisko uczestników rajdu turystycznego. Na ciągnących się po horyzont namiotach suszą się ubrania. Gdzieniegdzie widać oparte wiosła do kajaków.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Podobne porównania pojawiają się w opisach pszczelego ula:

„Z samego szczytu olbrzymiego tumu, większego od kościoła św. Piotra w Rzymie, aż do ziemi spuszczają się gigantyczne ściany woskowe, pionowe, rozliczne i równoległe.(…) Każdy z tych murów, zbudowanych z materiału świeżego jeszcze, dziewiczo srebrzystego i niepokalanie wonnego, utworzony jest z tysięcy komór, naładowanych zapasami (…). W samym centrum, z dala od wiązki oślepiającego przez bramę światła, w najcieplejszej części ula, śpią i budzą się po kolei szeregi najmłodszych obywateli. To dzielnica królewska, wylęgarnia, zarezerwowana dla królowej i jej otoczenia.(…) Na koniec w świętym świętych tego okręgu znajdziemy trzy, cztery, sześć lub dwanaście pałaców zamkniętych, stosunkowo bardzo obszernych, gdzie mieszkają dojrzewające księżniczki.”14

Pogrążoną w półmroku fabryczną halę wypełnia po jej kres instalacja umieszczonych szeregowo poteżnych konstrukcji rurowych.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Antropomorfizujące opisy ukazują doskonałość mikroświatów, z których każdy posiada zorganizowany system urbanistyczno-budowlany:

„Aby mieć należyte pojęcie o tych budowach i zdać sobie sprawę z tego, co się dzieje w tych dziwnych domach, trzeba by je zmierzyć skalą stosunków ludzkich. Zobaczylibyśmy wtedy, że w ulu panuje bezwzględnie wspaniałe prawo geometrii, w tak zdumiewający sposób zastosowane, że wydawałoby się to nam raczej bajką z księżyca. W termitierze znowu uderzyłby nas triumf budownictwa żelazobetonowego i stylu prostopadłego; wszak ta budowla wymierzona w skali ludzkiej miałaby sześćset metrów wysokości i byłaby cała dziurkowata jak gąbka. W mrowisku na koniec ujrzelibyśmy przewagę stylu poziomego i labirynt komór i korytarzy rozmieszczonych obficie, bez ładu i składu. Byłoby to miasto katakumbowe rozciągające się w nieskończoność, z którego nie sposób się wydostać.”15

Pogrążoną w półmroku fabryczną halę wypełnia po jej kres instalacja umieszczonych szeregowo poteżnych konstrukcji rurowych.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Pogrążoną w półmroku fabryczną halę wypełnia po jej kres instalacja umieszczonych szeregowo poteżnych konstrukcji rurowych.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

W jaki sposób te drobne owady z maleńkimi mózgami konstruują tak imponujące struktury? Wspomniany już badacz Eugene Marais, autor książki „Dusza białej mrówki” używa w stosunku do roju termitów określenia złożone zwierzę16. Według jego teorii termitiera podobna jest do ciała indywidualnego organizmu, które pewnego dnia będzie zdolne do samodzielnego poruszania się. Tymczasem to „brak mobilności odróżnia go od innych zwierząt”17. Porównanie kopca termitów do ludzkiego ciała złożonego z wielu narządów, wykonujących pozornie odrębne czynności, choć działających dla wspólnego dobra, sterowanych przez punkt centralny – mózg18 ilustruje charakter samoorganizującego się systemu. Zarówno Marais, jak i Maeterlinck dążą do rozwiązania zagadki poszukując określonego stymulatora kolonii postrzeganej jako superorganizm. Jak czytamy w Życiu mrówek:

„społeczeństwo mrówcze należy (…) rozpatrywać jako organizm złożony z jednostek — komórek nie połączonych w jedną całość, jak te sześćdziesiąt trylionów, które wchodzą w skład naszego organizmu, lecz rozluźnionych, zdysocjonowanych, pozostających w pewnej dalszej od siebie odległości, a jednak pomimo tej pozornej niezależności podległych jednemu ośrodkowi kierującemu. Bardzo być może, że któregoś dnia uda się nam wykryć jakieś związki elektromagnetyczne, eteryczne lub psychiczne, o których obecnie mamy ledwie jakieś mgliste wyobrażenie.”19

Postać w kombinezonie roboczym przemierza pustą halę fabryczną, do ciemnej przestrzeni wpadają promienie słońca dzielone rytmem pionowych szprosów.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Późniejsze studia w tej dziedzinie wskazują, że nie ma jednego ośrodka kierującego. Kolonia samoorganizuje się z milionów pojedynczych mrówek w jednostkę, której właściwości są czymś więcej niż sumą cech indywidualnych owadów.20

Guy Theraulaz, biolog behawioralny z Centrum Badawczego w Tuluzie i jego współpracownicy od ponad dwudziestu lat badają kolonie owadów, konstruując coraz bardziej złożone i realistyczne modele wirtualne. Odkryli oni między innymi, że trzy podstawowe wytyczne dotyczące tego, kiedy i gdzie mrówki zbierają i gromadzą materiały budowlane, są wystarczające do stworzenia skomplikowanych wielowarstwowych struktur. „Wszystko to wynika z interakcji między jednostkami –ostateczna struktura pojawia się bez centralnej koordynacji.”21

Postaci trzech robotników montują ażurową konstrukcję hali fabrycznej, za nią widoczny pagórkowaty krajobraz.
Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Postaci trzech robotników montują ażurową konstrukcję hali fabrycznej, za nią widoczny pagórkowaty krajobraz.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Postaci trzech robotników montują ażurową konstrukcję hali fabrycznej, za nią widoczny pagórkowaty krajobraz.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Jeśli naturę miasta sklasyfikować jako system samoorganizujący się, owady społeczne tworzące kolonie mogą być traktowane analogicznie do urbanistów projektujących miasta czy osiedla. Jednym z podstawowych aspektów i źródłem ewolucji w jakimkolwiek systemie samoorganizującym się jest ciągłe przekazywanie informacji z działań na niższym poziomie do całości. Indywidualna mrówka-zbieraczka będzie, na podstawie liczby innych mrówek napotkanych w ciągu dnia, albo dalej szukała żywności, albo wykonywała inne czynności. Ma to kluczowe znaczenie dla zdolności mrowiska do dostosowania alokacji zadań zależnie od wielkości kolonii lub na przykład zaopatrzenia w żywność. To w ramach tego ciągłego procesu sprzężenia zwrotnego znajdujemy moc ewolucyjną w zakresie dowolnych systemów samoorganizujących się. W przypadku mrowiska czy termitiery jest to proces instynktowny. Jednak w przypadku miasta sprzężenia zwrotne stają się bardziej złożone.

Miasta składają się z mniejszych systemów lub komponentów, takich jak: drogi, systemy komunikacji miejskiej, parki, ale też sami mieszkańcy, osoby dojeżdżające do pracy, budynki itp., które same w sobie służą do indywidualizacji systemów. Są to organy miasta, które mają na celu ułatwienie funkcjonalności całości. Podobnie jak ciało ludzkie, które składa się z organów działających w różny sposób, ale w kierunku wspólnego celu, systemy konstrukcyjne, systemy wentylacyjne, systemy przemieszczania itp. mają różny charakter i funkcję, ale przyczyniają się do sprawnego działania całości22.

Motocykliści szykują się do startu rajdu na mokrej, błotnistej drodze, nowobudowanego osiedla.
fot. Wiktor Pental/idealcity.pl

Duch ula. Pszczoły w historii społeczno-politycznej

Owady społeczne okazały się dla badaczy fascynującą lekcją, czasem trudnych do wytłumaczenia form bytu. Maeterlinck nie zawsze tłumaczy te mechanizmy naukowo, posługując się tajemniczym pierwiastkiem mistycznym. Metafizyczny element pojawia się we wszystkich trzech tomach cyklu. U termitów występują „bogowie państwa”, mrówki z kolei wyznają: „wielką pierwotną religię totemizmu, najstarszą, odwieczną, najbardziej ogólną, jaką kiedykolwiek wyznawał człowiek”23.

fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Najlepszym przykładem jest wielokrotnie przywołany przez Maeterlincka w Życiu pszczół temat ducha ula, który kieruje aktywnościami całej społeczności. Można go postrzegać jako wyraz swego rodzaju naturalnej teologii, łączącej się jednocześnie z pojawiającym się w tamtym czasie zagadnieniem inteligencji zbiorowej. Dla Maeterlincka ten duch nie jest ani szczególnym rodzajem instynktu, który określa zadania, ani mechanicznym nawykiem, ale dziwną logiką, której nie można przypisać do żadnej konkretnej roli, porządku czy funkcji. To duch ula zdaje się być odpowiedzialny za nagłe, ale wciąż powtarzające się kolektywne działania, które obejmują władanie nad pszczołami, jest niczym rodzaj opętania, które koordynuje ich czynności. To on powoduje, że działania pojedynczych pszczół są zharmonizowane do tego stopnia, że mogą istnieć jako zbiorowość: od zapłodnienia królowej, po nagłe rojenie, gdy pszczoły opuszczają stare gniazdo bez wyraźnego powodu, a następnie znajdują nowe. Duch ula opisany jest jako mieszanka koczowniczej intuicji, która „przekracza granice ludzkiej moralności” i organizacji codzienności ula – reguluje pracę robotnic, wyznacza zadania:

„Według wieku rozdziela (…) funkcje piastowania, karmienia liszek i poczwarek, czyli czerwi, potem mianuje damy dworu przeznaczone do służby królowej. (…) Jedne wentylują ul, przewietrzają go i ogrzewają biciem skrzydełek (…) Inne pełnią czynności architektów, murarzy, woszczarek i rzeźbiarek (…), inne wreszcie zbierają miód i pyłki (…) Wydziela on również pracę chemiczkom, dbałym o należytą konserwacje miodu (…) do niego należą zamiataczki utrzymujące we wzorowym porządku ulice i place publiczne; nekroforki, które usuwają na zewnątrz zwłoki; amazonki straży miejskiej.”24

Uczniowie ćwiczą na lekcji WF wg. wskazań nauczyciela.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Rozważania nad naturą pszczół to niekończące się zestawienia natury zbiorowości wobec indywidualności. O ile myśl zachodnia była często konstruowana przez binarną opozycję między społeczeństwem a jednostką, pszczoły miodne z ich kolektywizmem były barometrem ciągle zmieniających się związków między tymi dialektycznymi biegunami. W potocznym myśleniu kolektywizm pszczół miodnych jest często powodowany przez ich altruizm, te cechy uwypukla Maeterlinck wielokrotnie:

„Nie wiemy doprawdy, czy posiadamy ustrój demokratyczny, w którym by niezawisłość państwowa była jednocześnie tak doskonała i rozsądna, a poddaństwo obywateli tak bezwzględne i lepiej obmyślane. Nie ma także państwa, które by świeciło przykładem poświęceń i ofiar strasznych i równie bezwzględnych. (…) ta organizacja ofiarności mas jest godna najwyższego podziwu (…) Życie w ulu – to wielki, powszechny, z całą surowością pełniony przez wszystkich obowiązek względem tej przyszłości (…). Dla tego to ideału każda z jednostek wyrzeka się więcej niźli połowy swego szczęścia i praw swoich.”25

Pracownice na sali kontroli jakości weryfikują materiały kosmetyczne.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

W każdym z tych przykładów kolektywizm jest interpretowany jako negacja indywidualności. Status i kulturowa percepcja pszczół zostały bowiem w dużej mierze ukształtowane przez polityczne postrzeganie ich idei ofiarnego altruizmu. Już w starożytnej Grecji kolonie pszczół uważane były za odpowiednik politycznej wspólnoty w przyrodzie – idealnego naturalnego ustroju, a pojedyncze owady symbolizowały obywatelską cnotę, oddanie zbiorowemu dobru26.

Rolnik orze niewielki skrawek pola za pomocą konnego pługa.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Rolnik orze niewielki skrawek pola za pomocą konnego pługa.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Było to nierozerwalnie związane z postrzeganiem pszczół jako produktywnych i pracowitych, działających dla dobra ula, w którym każda jednostka musi pracować. Trutnie, które nie mają przypisanego konkretnego zajęcia poza reprodukcją, są wydalane z gniazda i pozostawione na śmierć.

fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Pojęcie pszczelej moralności jest bardzo głęboko zakorzenione w kulturowej wyobraźni do dnia dzisiejszego, ulegając na przestrzeni dziejów licznym transformacjom.

Co ciekawe, postrzeganie pszczół jako symbolu obywatelskiego obowiązku, altruizmu i kolektywnej cnoty jest tak samo wizją ekonomiczną, jak polityczną. Jako figura symboliczna było ono wielokrotnie reinterpretowane i wykorzystywane w historii w celu potwierdzania zasadności pewnych form organizacji społeczno-polityczno-ekonomicznych, mających rzekomo swoją podstawę w odwiecznym cyklu przyrody.

Pracownice na hali produkcji kosmetyków.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Przez większą część średniowiecza i wczesnego okresu nowożytnego pszczoły były uważane za symbol dobrych rządów, pracowitości i posłuszeństwa. W ówczesnej wizji traktowane były jako przykład i wzór naturalnego porządku, w którym wszyscy znają swoje miejsce i skutecznie wypełniają obowiązki, przyczyniając się w ten sposób do wspólnego dobra. Angielscy rojaliści w XVI i XVII wieku wskazywali na poddanie pszczół swemu bosko ustanowionemu władcy jako dowód na to, że monarchia ma swój pierwowzór w naturze. Jedną z cech przemawiających za odniesieniem do tego porządku, było założenie, że ul stanowi idealny model patriarchatu, a jego królowa jest w rzeczywistości królem. Pogląd, głoszony między innymi przez Arystotelesa, który twierdził, że kolonia owadów rządzona jest przez osobnika rodzaju męskiego, funkcjonował do 1670 r., kiedy holenderski uczony Jan Swammerdamm odkrył, że ulem dowodzi samica – „przez wykrycie jajników i jajowodów stwierdził ostatecznie płeć królowej, którą do tej pory uważano za króla, i przez to rzucił niespodziewane zgoła światło na całokształt urządzeń społecznych ula, oparłszy je na macierzyństwie”27.

Operator reguluje taśmociąg w fabryce celulozy.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.
Operator reguluje taśmociąg w fabryce celulozy.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.
Operator reguluje taśmociąg w fabryce celulozy.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Ale wizja społeczna kolektywizmu pszczół nie została stworzona jedynie po to, by propagować zachowanie obowiązującego status quo.

Obrócony plecami do obiektywu mężczyzna idzie wzdłuż wyłożonego arkuszami blachy tarasu nad halą fabryczną, po prawej góruje świetlik budynku, równie długi jak taras i sam budynek.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Wykorzystanie owadów w historii społeczno-politycznej obejmuje również tradycję egalitarnych stowarzyszeń. Podczas gdy rojaliści w Anglii okrzyknęli ul boską monarchią, rewolucjoniści we Francji przyjęli go jako symbol Republiki, oznaczający wspólnotę robotników i ideał obywatelski. To alternatywne znaczenie zawsze było ukryte pod płaszczem reprezentacji kulturowej, ale wraz z przemianami społecznymi i politycznymi XIX i XX wieku przybierało coraz bardziej hierarchiczne i konserwatywne oblicze28.

Modelka w trakcie nakładania makijażu op-art. Na zamkniętych powiekach wyraziste pionowe paski, ujęcie z profilu.
Festiwal mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka w trakcie nakładania makijażu op-art. Na zamkniętych powiekach wyraziste pionowe paski, ujęcie z profilu.
Festiwal mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Wraz z nadejściem rewolucji przemysłowej pszczoła stała się popularnym symbolem przemysłu i współpracy. Przez stulecia arystokracja była najpotężniejszą częścią brytyjskiego społeczeństwa, ale od ostatniej ćwierci XVIII wieku klasy średnie zaczęły rosnąć w siłę.29 W 1840 r. angielski ilustrator George Cruikshank stworzył karykaturę – rycinę British Bee Hive, interesujące antropologiczne studium brytyjskiego społeczeństwa, przedstawiającą szeroki wachlarz ówczesnych zawodów w ściśle podzielonej hierarchii społecznej opartej na piramidzie. Cruikshank przedstawia brytyjskie społeczeństwo jako ul – gdzie każda osoba i każda instytucja społeczna ma przypisane miejsce. Na szczycie jest królowa i jej dwór. Na dole są żołnierze i marynarze, którzy bronią królestwa. Pomiędzy nimi znajdują się różne poziomy społeczeństwa i jego członkowie, uszeregowani w odpowiednim porządku. Pokazuje ona brytyjskie społeczeństwo podzielone na klasy i zawody, z rodziną królewską na szczycie hierarchii, z szeroką klasą pośrodku. Ponieważ pszczoły były zawsze uważane za pracowite, porównanie Wielkiej Brytanii z ulem miało podkreślać zalety narodu brytyjskiego jako ciężko pracujących, oszczędnych i lojalnych sług swojej królowej30. Używając obrazu ula, z jego sztywno zorganizowanymi warstwami, Cruikshank celebruje podziały klasowe w pracy w brytyjskim społeczeństwie, a także przedstawia je jako naturalne i niezmienne. Jego dzieło może też stanowić przykład poglądów na potrzebę stabilności w brytyjskim społeczeństwie, w obliczu przyspieszonej zmiany społecznej spowodowanej przez rewolucję przemysłową choć, jak na ironię, rozpowszechnienie gazet z satyrycznymi rysunkami politycznymi odegrało dużą rolę w przekształcaniu nastrojów społecznych i poglądów.

Pszczela figura nie ustrzegła się również od pejoratywnych odniesień.

Choć pszczoły były czasami traktowane jako symbole organizacji spółdzielczej i etyki społecznej przez reformistów i ruchy robotnicze, nie było to tak powszechne jak powiązanie ich ze złem kolektywizmu przez jego przeciwników.

Zbliżenie na zwilżone wodą łączenie prefabrykowanych płyt do budowy bloków mieszkalnych.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Kolonia pszczół była interpretowana tamże jako bezmyślny kolektyw, którego istotą był „rój”: grupa pozbawiona indywidualnej inteligencji i wolnej woli.

Najbardziej odpowiedzialni za kształtowanie tej negatywnej wizji byli romantycy wykorzystujący wizję kolektywizmu pszczelego w swojej krytyce dehumanizujących  procesów wyzwalanych przez przemysłowy kapitalizm. Kolonia była pokrewna fabryce przemysłowej, mechanicznie uporządkowanemu systemowi produkcji, w którym ludzie przekształcali się w bezosobowe maszyny.

Ironiczne jest to, że sto lat później, w kontekście zimnej wojny, ideologiczni obrońcy kapitalizmu stosowali podobną krytykę w odniesieniu do komunizmu. Z ich punktu widzenia, od lat pięćdziesiątych wizerunek pszczoły był coraz częściej wykorzystywany w kulturze masowej jako zło kolektywne, jako rój, pozbawiony indywidualności i poddany irracjonalnej mentalności tłumu; prawdziwym celem był oczywiście sowiecki wróg i zagrożenie dla zachodniego indywidualizmu i amerykańskiego stylu życia. Od drugiej połowy XX wieku takie ideologiczne wykorzystanie pszczół występowało pospolicie, a pszczoły stały się symbolem niepokoju i lęku przed najeźdźcą. Oczywiście, z punktu widzenia państw Bloku Sowieckiego, rzecz miała się zupełnie odwrotnie. Nie bez powodu wydana w drugiej połowie lat pięćdziesiątych w Polsce Ludowej owadzia seria Maeterlincka31 cieszyła się tak ogromną popularnością.

Namiotowe obozowisko w dolinie nad rzeką, pomiędzy namiotami zaparkowane autobusy i auta osobowe.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Namiotowe obozowisko w dolinie nad rzeką, pomiędzy namiotami zaparkowane autobusy i auta osobowe.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Być może szukając w świecie zwierząt wzorów dla najlepszego modelu dyplomacji i zarządzania krajem dla nowoczesnego, przemysłowego społeczeństwa, kolonie owadów można było uznać za wprowadzające prostszy i bardziej skuteczny sposób prowadzenia wspólnoty, niż skomplikowane i niestabilne mechanizmy rodzaju ludzkiego. W tym kontekście kolonie owadów były preferowane jako naturalne odpowiedniki i modele. Jednak takie poglądy niosły też z sobą pewne zagrożenia.

Totalitarne państwa owadów

Co podkreśla Maeterlinck: ze wszystkich trzech zbiorowości insektów społecznych ul jest najmłodszy, ma też najwięcej swobody. W przeciwieństwie do swych poprzedników – mrówek i termitów, jego mieszkańcom wolno poruszać się po łąkach i ogrodach w poszukiwaniu nektaru, od czego zależy życie fizyczne rasy. Gdy pszczoła zachowuje wciąż te pozory swobody, granice wolności mrówki są znacznie bardziej ograniczone, termit z kolei skazany jest na wieczne zamknięcie w ciemności. Skoro termitiera, jak twierdzi Maeterlinck, jest najbardziej zaawansowaną i najstarszą instytucją uspołecznioną, być może jest to naturalna, nieunikniona kolej ewolucji, do której powoli zmierza każda grupa społeczna, włączając ludzkość?

„Utopiści nasi szukają zazwyczaj na granicach, gdzie wyobraźnia ustaje, wzorów przyszłych społeczeństw, podczas kiedy mamy przed oczyma wzory prawdopodobnie równie fantastyczne, nieprawdopodobne i któż wie, również prorocze.”32

Namiotowe obozowisko w dolinie. Namioty rozstawione losowo, jednak każdy w takiej samej wielkości i kolorze.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Namiotowe obozowisko w dolinie. Namioty rozstawione losowo, jednak każdy w takiej samej wielkości i kolorze.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Namiotowe obozowisko w dolinie. Namioty rozstawione losowo, jednak każdy w takiej samej wielkości i kolorze.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

System wytworzony przez owady społeczne jest według Henryka Bergsona idealnym społeczeństwem zamkniętym. Stanowi bowiem doskonale wewnętrznie zharmonizowaną grupę, której jednostki automatycznie wypełniają wszystkie przydzielone obowiązki. To przykład idealnej bezkonfliktowej współpracy, gdzie altruizm graniczy z heroizmem, a śmierć jednostki konieczna dla przetrwania grupy jest na porządku dziennym. Cytując Magdalenę Środę:

„Cechą społeczeństw owadzich jest ich aczasowość, a zatem brak rozwoju, ciągłe reprodukowanie systemu organizacji, powielanie zachowań. Społeczności te nie zmieniają się, lecz trwają w swoim idealnie funkcjonalnym zamknięciu. Któryż z władców, polityków czy moralistów nie marzyłby o takiej wspólnocie, w której każdy się krząta, każdy wie, co i w jaki sposób robić, gdzie nikt nie buntuje się, nie sili na oryginalność, nie leni się. Na dodatek każdy gotowy jest do najwyższych poświęceń, byle tylko wspólnota trwała i by trwała wiecznie.”33

Namiotowe obozowisko w dolinie. Namioty rozstawione losowo, jednak każdy w takiej samej wielkości i kolorze. Na nich i pomiędzy rozwieszone suszące się ubrania.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Tryptyk książkowy Maeterlincka powstaje na początku XX wieku, w czasach rozpoczynającego się kryzysu ustrojów demokratycznych, u progu pojawienia się państw totalitarnych, opartych na ideologii faszystowskiej i nacjonalistycznej. To czas, gdy zarówno całe narody, jak i jednostki wydają się wahać jaką formę organizacji społecznej i narodowej zaakceptować: demokrację z maksymalną indywidualną wolnością czy totalitarny rząd, w którym jednostka jest poświęcona na rzecz dobra ogółu, państwa. Studium społeczności termitów, jak sugeruje Maeterlinck, może bez wątpienia być najbardziej pouczające dla jego następców. Ich organizacja jest bowiem kompletna i skuteczna.

Ujęcie lotnicze na podtopione pola uprawne.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Kodeks termitów-obywateli może być porównywalny z ograniczeniami narzuconymi przez współczesne państwa totalitarne. Siłą napędową owadów jest jedność celu: pełna i całkowita ofiara dla grupy. Tutaj nie ma potrzeby, nie ma nawet pragnienia autoekspresji. Każdy dąży do tego, by grupa stała się samowystarczalna, eliminując straty i marnotrawstwo. Obywatele wyrzekają się niedoskonałości, a jednocześnie uroczyście przysięgają śluby ubóstwa i posłuszeństwa. Praca jest podzielona między wszystkich, ponieważ państwo nie może tolerować próżniactwa. Wszelka działalność jest dokładnie nadzorowana przez ogromną armię, która stanowi jedną piątą populacji. Żołnierze, arystokracja republiki, kontrolują życie wspólnoty i dyscyplinują krnąbrnych obywateli, odmawiając im wejścia do miasta lub pożywienia – co może przywodzić na myśl porównanie do deportacji w państwie faszystowskim, obozy koncentracyjne czy nędzne racje żywnościowe.

Ustawione w szeregu żaglówki płyną jedna za drugą wzdłuż rzeki.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Ustawione w szeregu żaglówki płyną jedna za drugą wzdłuż rzeki.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Ustawione w szeregu żaglówki płyną jedna za drugą wzdłuż rzeki.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

“Rzec można, że owe państwa owadzie, które nas poprzedziły w czasie, miały za cel dać nam karykaturę, czy antycypowaną parodię rajów ziemskich, ku którym zmierza większość ludów cywilizowanych. Rzec by można jeszcze, że natura nie znosi szczęścia.34

Celem nadrzędnym jest propagowanie rasy. Państwa owadów rządzone są przez nieubłagany instynkt, dodatkowo ich obywatele rozwinęli organ społeczny w systemie trawiennym, który sprawia, że ich istnienie jest całkowicie zależne od współobywateli.

“To wole (społeczne) tłumaczy nam całą psychologię, całą moralność i zasadniczą linię życia owada (…). Ściśle biorąc, jest to zbiornik pożywienia przeznaczonego głównie dla społeczeństwa, gdyż mądrze i starannie oddzielony od indywidualnego żołądka, przepuszcza doń pokarm dopiero po utuleniu głodu społecznego.”35

Ujęcie lotnicze na podtopione pola uprawne.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

A skorosami jeść nie są zdolni, przeto giną z głodu”36. Na szczęście człowiek nie rozwinął jeszcze żadnej anatomicznej struktury wzajemnej zależności.

Cytując historyka i teoretyka literatury Macieja Michalskiego:

„Państwa totalitarne zdają się naśladować świat niektórych owadów (np. mrówek czy pszczół), a i nieraz w potocznym języku stosujemy powiedzenia nawiązujące do niezwykłej pracowitości i zorganizowania tych społeczności. Przyglądając się tym stworzeniom można dojść do wniosku, że utopie polityczne i ich realizacje w postaci państw totalitarnych to nie formy wysokiej organizacji ludzkich społeczności (choć przecież powstały w nowoczesnej formie po wiekach ewolucji państwowości), ale raczej powrót do modeli wypracowanych i przez miliony lat praktykowanych w świecie zwierzęcym. Krótko mówiąc, im bardziej organizujemy nasze życie, podporządkowujemy jakimś arbitralnym, wspólnym zasadom, tym bardziej ewolucyjnie cofamy się do form organizacji życia znanych ze świata owadów.”37

Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia, ujęcie en face.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia, ujęcie en face.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia, ujęcie en face.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Modelka pozuje z nową fryzurą do zdjęcia.
Uczestniczka festiwalu mody, Hala Wisły, 1966r. Kraków fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Człowiek współczesny, spadkobierca dążenia do indywidualnej wolności poprzednich pokoleń, może postrzegać ponure struktury społeczeństwa owadów z lękiem. W przewrotny sposób odniósł się do tego zagadnienia Stefan Themerson w swym filozoficznym tekście parabolicznym, napisanym w relacji do Życia termitówWykładzie profesora Mmaa. Gorzka satyra Themersona powstała w kontekście świata totalitarnego, pisana była bowiem w realiach okupowanej Francji w latach 1941-42, doświadczającej katastrofy cywilizacyjnej: materialnej, duchowej i kulturalnej. Jak pisze Jerzy Franczak: „To właśnie w tym dziele załamuje się optymizm cywilizacyjny młodego awangardzisty, piewcy postępu, pełnego wiary w możliwość zbudowania – w oparciu o naukowe podstawy – świata doskonałego.”38

Kolorowa fotografia w konwencji pocztówkowej przedstawia pokryty przystrzyżonym trawnikiem plac miejski, klomby z kwiatami, na drugim planie przejeżdża błękitny tramwaj, w tle socrealistyczna zabudowa zwieńczona neonem "Składamy oszczędności w PKO"
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Rynek Główny w Krakowie. Czarno-biała fotografia przedstawia modelkę na otoczonym przez tłum podeście.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Kolorowa fotografia w konwencji pocztówkowej przedstawia pokryty przystrzyżonym trawnikiem plac miejski, klomby z kwiatami, na drugim planie przejeżdża błękitny tramwaj, w tle socrealistyczna zabudowa zwieńczona neonem "Składamy oszczędności w PKO"
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Nawiązanie do dzieła Maeterlincka polega na odwróceniu eseju à rebours : tym razem to człowiek staje się przedmiotem badań i zainteresowania owadów, głównym bohaterem jest bowiem termit-naukowiec mammiferolog, a cała akcja dzieje się w termitierze. Mamy więc do czynienia z fabułą analogicznie odnoszącą się do poszczególnych rozdziałów tekstu belgijskiego pisarza, o zdecydowanie pesymistycznej wymowie. Kraj owadów to państwo totalitarne z wysoce zorganizowaną opresyjną społecznością skonstruowaną na zasadzie analogii do świata człowieka – kopiec jest monarchią totalitarną. Równocześnie tekst staje się przyczynkiem do demaskacji ograniczeń poznawczych człowieka, stawiających zawsze siebie w centrum poznania, antropomorfizującego owadzi świat – z punktu widzenia Themersona entomologiczne tezy wydają się równie absurdalne jak tezy naukowców ze świata termitów, przedstawionych w powieści. Wszak odnaleziona przez termicią ekipę badawczą książka Maeterlincka „roi się od błędów”39.

Utwór jest krytyką wiary w dominację człowieka, którego ingerencja równoznaczna jest z zagładą. Mikroświaty owadów doskonale funkcjonują bez ludzkiego udziału. Maeterlinck mówi wręcz o nieśmiertelności roju.

Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie. W tle modernistyczne bloki.
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie. W tle modernistyczne bloki.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Czy w kolonii – superorganizmie jest miejsce dla jednostki?

Mrówka „żyje przede wszystkim w nieśmiertelności, gdyż jest częścią całości, której nikt nie może zniszczyć”40. U pszczół jest mowa o „nieśmiertelnym państwie przyszłości”41, z kolei w Życiu termitów nieśmiertelność tłumaczona jest jako „nieokreślone ich trwanie zbiorowe, które posiadają”42. Reasumując: “całe życie jednostki jest (…) ofiarą zupełną, składaną ciągle owej istocie wieczystej, której część stanowi”43.

Grupa osób na placu miejskim, w kombinezonach motocyklowych, zgromadzona w przeciwległych szeregach wokół motoyckli.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Wszystkie te porównania sugerują zaprzeczenie indywidualności, osobniczego istnienia, które zdaje się być przywilejem, na który nie ma miejsca w świecie, w którym osobniki genetycznie lub osobowościowo wynaturzone, niedopasowane czy występujące w nadmiarze są izolowane lub niszczone: „Gdy z powodów, których nie tykamy, tajemniczy rząd termitiery osądzi, że liczba larw przekroczyła granice potrzeby, zamyka się w specjalnych komnatach zbyteczne, odciąwszy im przedtem nogi, by nie czyniły daremnych poruszeń, a przeto nie opadły z ciała. W miarę potrzeb gminy zostają później zjadane powoli”44.

Wnętrze pogrążonego w półmroku żłobka wypełniają rzędy pustych, metalowych łóżek. Nad co drugim łóżkiem zwisa lampa imitująca piłkę nożną.
fot. Wiktor Pental/idealcity.pl

Czy dobrowolne poddanie się duchowi kolonii dla dobra ogółu jest jedynym naturalnym mechanizmem wśród owadów społecznych? Nowe badania ujawniły, że organizacja kolonii nie opiera się, jak wcześniej sądzono, na jakimś dobrowolnym altruizmie, ale na zwyczajnym wymuszeniu. Rzeczywistość owadów jest więc jeszcze bardziej złożona i mroczna niż przypuszczał Maeterlinck. Ule, mrowiska i termitiery opierają się na pracy robotnic, które pobierają i dzielą się pokarmem ze swoimi towarzyszami gniazd i wychowują młode pokolenie kolonii, które w rzeczywistości składa się z ich sióstr i braci, ponieważ królowa jest matką wszystkich osobników. Nawet te robotnice, które są zdolne do reprodukcji rezygnują z niej na rzecz pomagania matce w wychowywaniu jej potomstwa, przez co skuteczniej propagują własne geny. W ten sposób owadzi altruizm nie opiera się na więzach rodzinnych, ale na przymusie społecznym. Jednak, co pokazują badania, nawet w tak precyzyjnie zaprogramowanych społecznościach jakie tworzą owady społeczne, zdarzają się przypadki odstępstwa od normy, łamania panujących reguł. Przykładowo, robotnice pszczoły miodnej od czasu do czasu usiłują składać własne jaja, co stawia je w pozycji sprzecznej z resztą społeczności, ponieważ jest to niezgodne z interesami królowej.

Grupa dzieci pod nadzorem dorosłych rysuje kredą na asfalcie. W tle modernistyczne bloki.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Nie jest to przypadek częsty, choćby dlatego, że tylko około 3 osobniki z 30 000 robotnic typowego ula posiadają sprawne jajniki, co pokazuje nierówność walki między potencjalnymi buntownikami a resztą kasty.

Ujęcie trois cadres przedstawia szereg zaścielonych, metalowych łóżek. Okna skrywając firanki.
fot. Wiktor Pental/idealcity.pl

Dodatkowo, co pod koniec lat osiemdziesiątych wykazał biolog ewolucjonista Francis Ratnieks, wśród robotnic pszczół miodnych znajdują się specjalne oddziały strażnicze, funkcjonujące jak policja, która rozprawia się z uzurpatorkami, zjadając ich nielegalnie złożone jaja45. Ratnieks porównuje skuteczność owadziej policji ze słynną Stasi z dawnej NRD.46 Rzeczywiście, jaja robotnic są zwykle spożywane w ciągu kilku godzin od zniesienia, a identyfikację ich nielegalności ułatwia brak chemicznej substancji zarezerwowanej wyłącznie dla jaj królowej.

Pracownica w pogrążonej w mroku hali fabrycznej maluje korpusy lalek.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Pracownica w pogrążonej w mroku hali fabrycznej maluje korpusy lalek.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Idąc tym tropem inny badacz, Laurence Hurst genetyk ewolucyjny z Uniwersytetu Bath w Wielkiej Brytanii, zwraca uwagę na podobieństwa między działaniami policji robotniczej w ulu a mechanizmami, które ewoluowały w genomach, aby zapobiec włączeniu się pojedynczych genów w nieproporcjonalną liczbę plemników lub jaj. Biolodzy ewolucyjni są zdania, że studiowanie takich związków między autorytaryzmem i anarchią w świecie owadów może prowadzić do głębszego zrozumienia zależności między współpracą a indywidualizmem na wielu poziomach, od genów w genomie do jednostek w ludzkich społeczeństwach47.

Dwie pracownice w pogrążonej w mroku hali fabrycznej malują korpusy lalek.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Dwie pracownice w pogrążonej w mroku hali fabrycznej malują korpusy lalek.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Teoretycznie, w porównaniu z mechanizmami wykluczenia występującymi w termitierze czy mrowisku, społeczeństwa ludzkie poddają przypadki odstępstwa od normy rozumowej analizie. W praktyce: zasada nadrzędności systemu społecznego nad jednostką jest dominująca, to w imię tego przekonania ginęli przeciwnicy systemu, wywrotowcy, anarchiści, heretycy. Historia rodzaju ludzkiego obfituje w eksperymenty eliminujące spontaniczny indywidualizm, odstępstwa od normy, nieprzewidywalności zachowań.

fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Jednak, co pokazują zachowania w kolonii, ten „naturalny sposób rozwiązywania konfliktów nie zawsze jest skuteczny. W momencie gdy robotnice zaczynają się rozmnażać następuje anarchia. Taka sytuacja może zachodzić w przypadku śmierci przywódcy, co może spowodować poważne zmiany społeczne. Kiedy królowa umiera, a jej feromony zanikają w kolonii, następuje szaleństwo składania jaj. Ule anarchiczne zawierające zwykle kilkadziesiąt osobników wydają się dobrze funkcjonować. Niestety często następuje moment załamania, kiedy pojawiają się problemy z wyżywieniem i robotnice zaczynają zachowywać się irracjonalnie, np. podejmując próby wychowania matek z samców.48

Hutnik przed halą Wielkiego Pieca pozuje oparty na łopacie, z podniesionym kaskiem.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Hutnik przed halą Wielkiego Pieca pozuje oparty na łopacie, z podniesionym kaskiem.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Hutnik przed halą Wielkiego Pieca pozuje oparty na łopacie, z podniesionym kaskiem.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
Hutnik przed halą Wielkiego Pieca pozuje oparty na łopacie, z podniesionym kaskiem.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl

Przekonanie o możliwości istnienia idealnego społeczeństwa, opartego na zasadzie hierarchii, dyscypliny i nadrzędności ogółu nad jednostką, wzorowanego na społecznościach owadów, posiadało wielu myślicieli. Jak pokazuje historia: wszystkie dotychczasowe eksperymenty w mniejszym lub większym stopniu okazywały się fiaskiem. Bo skoro Una apis, nulla apis49 – jak mówi łacińskie przysłowie, to jak wytłumaczyć istnienie grupy pszczół samotnic, których gatunki nie tworzą kolonii-społeczeństw, pozbawione żądła nie są waleczne i żyją na własną rękę?

 

 

Ubrane w czarne i białe uniformy postaci ludzkie zajmują miejsca na szachownicy namalowanej na płycie Rynku Głównego w Krakowie.
fot. Henryk Makarewicz/idealcity.pl
  1. E. Delacroix, Dzienniki. Część pierwsza (1822-1853), Gdańsk 2003, s. 254.
  2. M. Siedlecki, Państwa zwierzęce, Kraków 1916, s.4-5
  3. Ibidem, s. 15.
  4. P. E. Howse, The Nature of the Insect Colony, w: “New Scientist” nr 373, 1964, s. 90.
  5. C. Sleigh, Brave new worlds: Trophallaxis and the origin of society in the early twentieth century w: “Journal of the History of the Behavioral Sciences” nr 2, 2002, s.151.
  6. Ibidem, 1964, s. 90-92.
  7. M. Maeterlinck, Życie termitów, Warszawa 1993, s. 155.
  8. Jan Dembowski, Maurycy Maeterlinck. Życie mrówek. Przekład polski Adama i Marji Czartkowskich Poznań, wyd. R. Wegnera, str. 249, bez daty, w: “Wszechświat”, nr 5-6, 1931, s.173-174.
  9. https://www.nobelprize.org/nobel_prizes/literature/laureates/1911/maeterlinck-bio.html [dostęp: 05.10.2017]
  10. Życie pszczół” było pierwszą z trzech części owadziego cyklu Maeterlincka, opublikowaną w 1901 roku. We wstępie Maeterlinck stwierdza: „Nie zamierzam zgoła pisać traktatu apidologicznego ani też podręcznika hodowli pszczół. Wszystkie kraje cywilizowane posiadają tyle doskonałych dzieł w tym zakresie, że nie ma potrzeby zaczynać od nowa (…) Nie idzie mi również o uczoną monografię (…). Chcę mówić jeno o złotych muszkach Ronsarda tym, którzy ich nie znają, w ten sposób, jak się opowiada o czymś, co się zna dobrze i bardzo kocha. (…) Jest tyle rzeczywistych cudów w ulu, że nie potrzeba wymyślać nowych”. Maeterlinck bazował na swych doświadczeniach dwudziestoletniego studiowania życia pszczół, przez co mógł „przepoić się atmosferą, zapachem, sprytem i tajemniczością tych dziewic zatopionych w pracy”. Już w jednym z pierwszych rozdziałów nakreśla perspektywę antropomorficznego spojrzenia: „spójrzmy tak, jak gdybyśmy byli nie sobą, jeno tak malutcy, by zmieścić się w ulu”
  11. https://www.nobelprize.org/nobel_prizes/literature/laureates/1911/maeterlinck-bio.html [dostęp: 05.10.2017]
  12. M. Maeterlinck, Życie termitów, Warszawa 1958, s.16.
  13. Ibidem, s. 24.
  14. M. Maeterlinck, Życie pszczół, Warszawa 1958, s. 29-30.
  15. M. Maeterlinck, Życie mrówek, Warszawa 1958, s. 46.
  16. Eugène Nielen Marais od 1923 publikował artykuły poświęcone życiu termitów, a w 1925 r., czyli rok przed ukazaniem się „Życia termitów”, zamieścił w jednym z pism naukowych podsumowanie swoich obserwacji pod tytułem „Die siel van die mier”. Co później udowodniono, Maeterlinck nie miał problemów z przetłumaczeniem publikowanych w języku afrykanerskim tekstów Maraisa, z których przywłaszczył sobie gros obserwacji dotyczących życia termitów, choć jak sam przyznał później termita nigdy nie widział na oczy. Marais wystąpił przeciw Maeterlinckowi na drodze prawnej, w tym czasie bezskutecznie, zob. https://en.wikipedia.org/wiki/Eug%C3%A8ne_Marais [dostęp: 05.12.2017]
  17. Marais, s. 63.
  18. bidem, s. 61.
  19. Życie mrówek, op.cit, s. 19.
  20. E.F. Britz, Emergence in the self-organizing city. A multi-functional intervention, University of Pretoria 2007, s. 35.
  21. The Remarkable Self-Organization of Ants, artykuł dostępny online: https://www.theguardian.com/science/2014/apr/11/ants-self-organization-quanta [dostęp 06.11.2017].
  22. E.F. Britz, Emergence …, s.37.
  23. Życie mrówek, op. cit., s. 138.
  24. Życie pszczół, op. cit., s. 26.
  25. Życie pszczół, op. cit.,s. 65 – 66.
  26. Więcej na temat historycznego i kulturowego związku człowieka z pszczołami na przestrzeni dziejów zob. Claire Preston, Bee, London, 2006.
  27. Życie pszczół, op.cit., s. 9.
  28. Zob. C. Preston, Bee, London, 2006.
  29. K. Hughes, The middle classes: etiquette and upward mobility, artykuł dostępny online:

https://www.bl.uk/romantics-and-victorians/articles/the-middle-classes-etiquette-and-upward-mobility Kathryn Hughes [dostęp: 07.11.2017]

  1. https://www.cruikshankart.com/articles/british-beehive.html [dostęp 09.11.2017]
  2. Seria wydana w 1958 r. (Życie pszczół w 15 165 egz., Życie termitów w 10 165. egz., Życie mrówek w 10 165 egz.) przez wydawnictwo Książka i Wiedza – polskie wydawnictwo założone w 1948 w Warszawie, utworzone w wyniku połączenia Spółdzielni Wydawniczej „Książka” (utworzonej przez działaczy PPR) i wydawnictwa „Wiedza” (związanego z PPS); w 1973 wydawnictwo weszło w skład Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch”, której częścią pozostawało do likwidacji konglomeratu w 1990. Oficyna w czasach PRL była głównym wydawcą literatury marksistowskiej, zarówno autorów współczesnych (ówcześni teoretycy i praktycy marksiści-leniniści-staliniści, np. Józef Stalin, w tym w olbrzymim nakładzie Krótka historia WKP(b)), jak i klasyków marksizmu (Karol Marks, Fryderyk Engels, Włodzimierz Lenin; znane serie: Biblioteka Studiów nad Marksizmem oraz Biblioteka Myśli Socjalistycznej). Źródło: Wikipedia.
  3. Życie termitów, op.cit., s. 13.
  4. M. Środa, Ludzie i termity, artykuł dostępny online: http://archiwum.wiz.pl/1996/96063700.asp [dostęp:09.11.2017]
  5. Życie termitów, op.cit.,s. 92.
  6. Życie mrówek, op.cit., s. 28.
  7. Życie termitów, op.cit., s. 54
  8. M. Michalski, Owady i filozofia: Tischnera i Themersona wycieczki do świata insektów, w: “Jednak Książki. Gdańskie Czasopismo Humanistyczne” nr 2, 2014, s. 120.
  9. Jerzy Franczak, Na śmierć i chwalebne zmartwychwstanie opowieści. Apokalipsa Buffo Stefana Themersona. [w:] „Narracje po końcu (wielkich) narracji. Kolekcje, obiekty, symulakra…”, red. H. Gosk, A. Zieniewicz, Warszawa 2007, s. 405.
  10. 3 S. Themerson, Wykład profesora Mmaa, Warszawa 1994, s.9.
  11. Życie mrówek, op.cit., s 138.
  12. Życie pszczół, op.cit., s. 20.
  13. Życie termitów, op.cit., s. 113.
  14. Życie pszczół, op.cit., s. 21.
  15. Życie termitów, op.cit., s. 27
  16. F.L.W. Ratkiens, P.K. Visscher, Working policing in the honeybee, artykuł dostępny online:

https://www.nature.com/articles/342796a0.epdf?referrer_access_token=QDhPbwJuB3t1riNJT7NXLNRgN0jAjWel9jnR3ZoTv0PIXEyZZeb1YhlOi2cEuxztGyZ8N07-TONhw9bBBigG5RRfNMjsDNVxon38Lw3GPGIClCcAwAs-5hiMD-pP13dv7kUS7BuEtJXqCLaEppa_NufyenKRBDD4lp8gsPyLXAJUKXeDOcRZNiPEtfpWj9NXFgFA232xiigy8ZVwekHzCIZYzG7XI2r1f8X5sFgj9bQ%3D&tracking_referrer=www.nature.com [dostęp: 27.11.2017].

  1. ibidem.
  2. Stefan Anitei, Dictatorship and Not Voluntary Altruism Characterizes Insect Colonies. Worker Females are forbidden to reproduce, artykuł dostępny online:

http://news.softpedia.com/news/Dictatorship-and-not-Voluntary-Altruism-Characterizes-Insect-Colonies-39982.shtml [dostęp: 28.11.2017]

 

 

APPENDIX

Termity kultury

Paweł Wątroba

Część I
Trawestacja i stylizacja językowa na podstawie fragmentów Życia termitów M. Maeterlincka w tłum. F. Mirandolli’ego, Warszawa 1958.

Część II
Otwarty projekt work in progress – zbiór tekstów o opresyjnym ładunku, wypowiedzianych w relacjach wobec lub wewnątrz instytucji kultury, autentycznych, choć anonimowych. Zbiór cytatów podkreśla symptomatyczne dla pola kultury/sztuki problemy, braki oraz złe praktyki, z którymi spotykają się pracownicy, artyści i odbiorcy. Jest formą dzielenia się ciężarem lub niesmakiem, obszarem kolektywnej krytyki instytucjonalnej, po której zostaje niezbywalny ślad w postaci tekstu na płótnie. Własne historie, z cytatami i opisem kontekstu, przesyłać można do wspólnego opracowania z autorem na adres: termitykultury@gmail.com.

Część I

W hermetycznie białej przestrzeni ekspozycyjnej smak estetyczny jest bezkompromisowy. Wszystko tu odrealnione, wyzute z praktyczności, podlegające opinii. Wszyscy tu są zniewoleni przez sztuczność. Pracownicy wsparcia, artyści, kuratorzy, krytycy, dyrektorzy i widownia. Wszystko, od początku po sam koniec rozgrywa się w białym, zamkniętym sześcianie. Straszliwa tyrania kapitału symbolicznego, jakiej nie ma przykładu pośród korzyści materialnych, gdzie zawsze obraca się na czyjąś bodaj korzyść, tutaj nie przynosi nikomu nic pewnego.

Wszystko, co funkcjonuje w tym sztucznym świecie, czyni dniem i nocą wysiłki nieustanne, spełniając zadania określone, różnolite i skomplikowane by zaspokoić zapotrzebowanie na sytuacje estetyczne całej metropolii. Robotnicy ci i wytwórcy muszą roztaczać aurę niezwykłości wokół nieuchwytnych i niedostępnych treści, zajmując się wytwarzaniem oraz udostępnianiem przetrawionych idei. Rzec można, że są przede wszystkim posłańcami transcendencji, których wiedza przezwyciężyła wszelakie przesądy, każdy wstręt, aż osiągnęła wyże jasnego przekonania, że w sztuce nic nie jest nonsensem. Jest to dyscyplina sroższa, zda się, niż jakakolwiek inna, gdyż zawierając w sobie wszystkiego po trosze wykonywana jest dla celów wyższych, efektów niepewnych i niemierzalnych, a dobrowolne poddanie się misji i przekonaniom o celowości nie wiadomo skąd pochodzącym jest takie, że żadna inna specjalizacja nie daje nam przykładu czegoś podobnego. Geniusz tego rodu jest niewyczerpany w kreatywności i przystosowuje się do ponurych okoliczności – rzeczy wielkie i fantastyczne przedsiębrane są nawet przy minimalnym nakładzie finansowym.

Nic bardziej nie zdumiewa i nie przedstawia się fantastyczniej nad moment otwarcia. Gdy w końcu przychodzi wyczekiwana chwila, umęczony ród sztuki przedstawia widowisko wielkiego i strasznego patosu, nie daje zaś obrazu życia codziennego i nie wyjawia tajemnic jego. Najprzedziwniejsze są efekty ich twórczych wynaturzeń. Tysiączna publika przybywa oglądać je i pożądać na własność bez przestanku, ale nie bez interesu, bowiem tajemniczy urok wywiera taki pociąg, że wartownicy i opiekunowie mają niemało roboty z gorliwszymi odbiorcami, chcąc przeszkodzić, by w zapale nie dotknęli dzieła celem nasycenia jednocześnie ciekawości i pożądania. Wszystko za sprawą wartości symbolicznych, którymi skrzętnie cementowana jest każda ekspozycja.

Mimo że niejedno w funkcjonowaniu rodu sztuki przepaja nas zdziwieniem i uprzedzeniami, nie ulega jednak kwestii, że podtrzymuje je wielka idea, wielki instynkt czy wielki impuls twórczy, a w końcu, przypuśćmy, niezmiernie długi szereg szczęśliwych wypadków.  Ich bezwzględne poświęcenie dla dobra i piękna, rezygnacja niepojęta z całej egzystencji własnej czy osobistej korzyści, wyzucie z wszystkiego, co przypomina chciwość i abnegacja zupełna – wszystko to uczyniłoby z innych świętych lub bohaterów. Czyż atoli losy rodu sztuki uległy zmianom na lepsze i czy nędzna zapłata odpowiada ich niezmiernemu trudowi?

Część II


konteksty / cytaty:

  1. „Pan pomoże nam my pomożemy panu” – dyrektorka instytucji kultury do pracownika, po obniżeniu mu pensji ze względu na oszczędności w budżecie.
  2. „Po co zatrudniacie dodatkowe osoby do niańczenia artystów” – księgowa do kuratorki, w sprawie zatrudnienia koordynatora rezydencji zagranicznej.
  3. „Wszystko to moje dziwki” – dyrektor instytucji kultury do swojej pracowniczki, o pozostałych pracownikach.
  4. „Czy artystka dostała w pysk za swoje prace” – artysta niezadowolony z obejrzanej wystawy, do kuratorki tejże wystawy.
  5. „Pracujesz tu tylko ze względu na strach przed bezrobociem” – dyrektorka instytucji do pracowniczki, powód nieznany.