WIELOŚĆ RZECZYWISTOŚCI

ślady dużego ogniska na brzegu jeziora ulokowanego na trawie pomiędzy drzewami. Pośrodku paleniska zbudowany z cegieł i gliny piec.

Rzeczywistości jest nieskończenie wiele. Powstają m.in. w chwili, gdy na rozdrożu wybieramy jedną z możliwych ścieżek lub wydeptujemy nową.

Wszystko co może się zdarzyć, zdarza się na pewno w którejś z odnóg rzeczywistości, która przypomina wielkie, rozgałęziające się w każdej chwili drzewo życia (…) Kwantowy multiwszechświat jest jak rozgałęziające się w nieskończoność drzewo. Oznacza to między innymi, że i my, przebywający na takim drzewie, chcąc nie chcąc także się rozgałęziamy [1]. Powyższy cytat wskazuje na związek tej hipotezy z obiektami fraktalnymi, a także na połączenie nauki z prawzorami i archetypami różnych kultur. Mitologiczny motyw „drzewa życia” łączącego światy został zaczerpnięty przez religie monoteistyczne. Symbolizuje przemijanie ludzkiego istnienia i jednocześnie cykliczne odradzanie się przyrody. Rzeczywistości, które wybieramy i te, które świadomie opuszczamy [2], istnieją równolegle, oddziałują na siebie, a czasem wchodzą w kolizję. Koncepcje multiświatów istnieją w mitologiach i niektórych religiach od dawien dawna. Nauka przyswoiła je i opisała matematycznymi wzorami kilkadziesiąt lat temu, dzięki mechanice kwantowej.  Państwo, ze swoimi nakazami, zakazami i kodeksami, próbuje ujednolicić nasze rzeczywistości. W większości przypadków wszystkim wychodzi to na dobre. Kodeks Karny, Drogowy, Cywilny i wiele innych starają się utrzymać porządek w całym społeczeństwie. Jednak niektóre przepisy, regulujące między innymi rytuały narodzin i śmierci, są często nieadekwatne i według mnie wymagają dopracowań. Skupię się na szczególnym rodzaju „śmierci-przed-narodzeniem”, które dotyczą poronień naturalnych i sztucznych. Dotknęło mnie to osobiście, stąd moje uwrażliwienie i próba zmiany rzeczywistości.  Od stwierdzenia letalnej wady płodu w 12/13 tygodniu ciąży, która zagrażała również mojemu życiu, do zabiegu minęły dwa tygodnie. W tym czasie przeszłam kilka dodatkowych badań medycznych, potwierdzających pierwszą diagnozę. Były to najmroczniejsze dwa tygodnie w moim życiu.  Czekając w szpitalu na zabieg „terminacji ciąży” bardzo brakowało mi czegoś w rodzaju specjalnego nosidełka na moją narodkę. Zaprojektowałam je po poronieniu z myślą o kobietach, które znajdują się w podobnej sytuacji. Nosidełko przypomina kołyskę i łódkę, w której Charon przewozi zmarłych na drugi brzeg Styksu. Kolor indygo jest kolorem medytacji i symbolizuje „trzecie oko”.  Miesiąc po moim sztucznym poronieniu opublikowałam Manifest „Tak, miałam legalną aborcję”, w którym napisałam o brakach w prawie, w słownictwie, o społecznej niewidzialności poronień, uwarunkowanych wstydem i o moich propozycjach zmian. Medyczne określenia związane z „terminacją” stały się brutalne i nie do zniesienia. Były kompletnie niedopasowane do mojej sytuacji. Moja niezgoda, wyrażona w Manifeście, dotyczyła również rytuałów pożegnalnych dostosowanych do pogrzebów ludzi narodzonych w zbliżonym do naturalnego czasie, które proponowało mi państwo, a które były kompletnie nieadekwatne i niedopasowane do mojej sytuacji. Najmniejsze standardowe trumny były w stosunku do ciałka Eufemii Ifigenii olbrzymich rozmiarów. Ich forma również mi nie odpowiadała. Moje propozycje wykonania własnej trumienki okazały się niemożliwe do zrealizowania. Wszystko podlega standaryzacji. Nie ma mowy o odstępstwach od normy. Ciałko narodki, trafiając do przyszpitalnego prosektorium, podlegało takim samym prawom jak ciało dorosłego człowieka. Ja nie miałam do niego żadnego prawa. Oficjalnie prosektorium może wydać ciałko tylko zakładowi pogrzebowemu. Zakład pogrzebowy może zaoferować wyłącznie trumny i urny z katalogu. Nie potrafiłam się z tym pogodzić. Wiedziona własną intuicją stworzyłam „wielość rzeczywistości” dotyczących mojej ówczesnej sytuacji. Każda z tych czterech możliwości fraktaluje w nieskończoność, tworząc drzewo życia. Równolegle do pochówku zgodnego z regułami społecznymi pojawia się wymyślony przeze mnie rytuał przy udziale czterech żywiołów (jest on bardzo podobny do pogrzebów w Indiach czy w Nepalu). Jest też rzeczywistość, gdzie moja koncepcja przenika się z propozycjami państwowymi. We wszechświatach równoległych wszystkie moje wybory funkcjonują równocześnie. Moje życie rozdziela się na kilka alternatywnych ścieżek.  Wiele problemów, których doświadczają jedynie kobiety, jest w społeczeństwie zepchniętych na margines społeczny. Ciągle jeszcze jesteśmy homo sacerkami emocjonalnymi [3]. Nie wiemy jak reagować na opowieści o poronieniach, ponieważ nie dzielimy się doświadczeniami, nie znamy towarzyszących temu emocji. Nie mamy też wypracowanych odpowiednich rytuałów, które pozwoliłyby pożegnać się i przeżyć żałobę. Niewątpliwie poronienia i aborcje z powodów uszkodzeń płodów, jeżeli było się w chcianej ciąży, to ogromna strata, którą według mnie trzeba odpowiednio przeżyć. Istnienie, które miało wypełnić moje życie, okazało się niemożliwe – stało się niespełnionym marzeniem o kimś, kto miał zmienić bieg mojego losu. Nie potrafiłam zapomnieć z dnia na dzień, zostawić NieIstnienia [4] w prosektorium. Potrzebowałam stworzyć moje własne obrządki, aby ulżyć sobie w cierpieniu. Potrzebowałam stworzyć słowa, aby móc uwolnić emocje. Stanęłam przed rzeczywistością nieodwracalną, na którą nie miałam wpływu. Zadecydowała za mnie natura. Kształt i forma rozpadają się po śmierci. Tak jakby kształt zachowywał energię, a rozpad ją uwalniał [5].

Aleka Polis

kobieca dłoń trzyma kawałek wypalonej czerwonej gliny, ściśniętej w dłoni przed wypaleniem

* Tytuł zaczerpnęłam z „Wielości rzeczywistości” Leona Chwistka z 1924 r. Fizyka kwantowa, do której nawiązuję i zrodzona z niej teoria wieloświatów, zaczęła rozwijać się rok po jej wydaniu.

(1) Doświadczenia przeprowadzone w 2013 r. w Instytucie Laue-Langevin, polegające na oddzieleniu cząstki materii od jej właściwości, stawiają pytania co jest „prawdziwą” rzeczywistością? I czy docelowy stan wszechświata może mieć wpływ na to co w nim zachodzi obecnie? I co w związku z tym z naszą wolną wolą i świadomymi wyborami?

(2) Homo sacer w znaczeniu pierwotnym (prawo rzymskie), to człowiek wyjęty spod prawa, a jego życie uznawano za godne potępienia. Agamben używa tego znaczenia opisując jednostkę, która istnieje w prawie jako zesłaniec (np. uchodźca). Dodaję od siebie homosacera emocjonalnego, który z powodu społecznego milczenia i związanej z tym niewiedzy, nie może wyrazić swoich emocji. W milczeniu dotyczącym legalnych aborcji i poronień, dopatruję się tego samego milczenia, które towarzyszy przemocy domowej. „Dopóki milczysz, jesteś sama” to hasło, które wymyśliłam współpisząc „Manifest Surwiwalek”. Jest to milczenie powodowane poczuciem wstydu i porażki.

(3) Mural Twożywa, który jest na drodze do Urzędu Stanu Cywilnego na Mokotowie. Pierwszy raz zauważyłam go, idąc do Urzędu zarejestrować martwo urodzoną Eufemię Ifigenię.

(4) W podsumowaniu tej refleksji pomogły mi rozmowy z Agatą Agatowską, której serdecznie dziękuję za wkład intelektualny w cały proces.